Pozytywna niespodzianka.

Wstałam dziś rano z podłym humorem. Najchętniej nigdzie nie ruszałabym się z domu. Niestety musiałam po raz kolejny pojechać do Urzędu Pracy. Co bym nie robiła z twarzą i z włosami, nic się nie układało, ani nie malowało tak, jak powinno. Włosy były oporne na prostownice, a kreska na oku lewym była inna niż na prawym. Ale co tam. Dla urzędników nie muszę wyglądać dobrze. Włożyłam to, co miałam pierwsze z brzega w szafie - jakiś cudem wszystko czarne. Wyszykowałam młodą do przedszkola i poszłam na przystanek autobusowy.

Jechałam sobie jednym autobusem, potem drugim, a w miedzyczasie przeglądałam Instgram. Chciałam na wstępie przeprosić moją przyjaciółkę, ale ja naprawdę zapomniałam, kiedy konkretnie jedzie do Polski. Dlatego mega zaskoczeniem było dla mnie zdjęcie na Insta i informacja, że jest w Warszawie. Od razu zrobiło mi się lepiej, musiałam mieć dużego banana na twarzy, gdyż ludzie na mnie dziwnie patrzyli. Od razu zrodził mi się pomysł szybkiego spotkania. Oczywiście nie liczyłam na natychmiastową odpowiedź, ba, nawet na zobaczenie przyjaciółki. Przecież przyjechała do rodziny na chrzciny. A tu niespodzianka. Druga strona wyraziła chęć spotkania. Na tyle nie mogłam uwierzyć, że wpadłam w urzędzie prosto na ochroniarza. Raczej, centralnie na niego weszłam. Tak, wiem. Zdolna jestem. Tak się dzieje z człowiekiem (zwłaszcza mną), jak się kogoś widzi tylko raz w roku, w porywach do dwóch, a tu się trafia takie spontaniczne zgromadzenie.

Sprawy urzędowe załatwiłam raz-dwa i pojechałam na spotkanie. Było jak kiedyś, czyli jak zawsze, kiedy się widzimy. Oczywiście za mało czasu było na przegadanie wszystkich spraw. Ja już chyba mówiłam, że u mnie środy zawsze są zakręcone. Ale dawno nie było takiej, która by się pokręciła aż tak dobrze. Dzień, który miał być nie zbyt dobrym, stał się rewelacyjnym pod każdym względem. Los potrafi jednak zaskoczyć.

Pozdrawiam.


Komentarze

Popularne posty