Powrót straconego czasu.

Od dłuższego czasu brakowało mi takich luźniejszych dni. Wszystko musiałam załatwiać na szybko. Obrona pracy licencjackiej, jednocześnie rozwiązanie umowy z moim pracodawcą (już byłym). ZUS (jak się okazało całkiem niepotrzebnie), Urząd Pracy. Wszystko praktycznie z dnia na dzień. Brakowało mi czasu na oddech. Dlatego miniony tydzień okazał się bardzo udanym okresem. 
Na reszcie miałam czas dla siebie. Pomimo internetu, który odłączyli nam na 2-3 dni w całej miejscowości, to wszystko wyszło na plus. Nie miałam czasu na czytanie książki, ale dzięki dniom bez neta, znalazłam go. Internet to wieki pożeracz czasu. Wykorzystuje się go na bezsensowne klikanie, czytanie jakichś wiadomości lub przeglądanie czegoś, o czym zaraz i tak się zapomni. Zacznę robić sobie więcej takich dni.
W piątek moja córka miała pasowanie na przedszkolaka. Dla każdego rodzica to na pewno wzruszające przeżycie. To też moment, by zobaczyć swoją latorośl w całkiem innym środowisku niż tylko w domu i jak sobie w nim radzi. Dzięki temu, że Julka chodzi do grupy z córką naszych dawnych znajomych, mieliśmy z mężem pretekst, by odnowić z nimi kontakt. Po ślubie rzadko gdzieś wychodziliśmy, a teraz wiedzę, że jednak takich fajnych spotkań będzie więcej. Zdążyliśmy już obskoczyć kino oraz zrobić wspólną imprezę na Święto Niepodległości. Czegoś takiego brakowało mi od ładnych kilku lat.
Kolejny tydzień już się zaczął i to bardzo pozytywnie. Z takim początkiem na pewno cały będzie dobry.

Po niżej sałatka z rukolą. Podpatrzyłam ją kiedyś u mojej cioci.
Składniki:
Rukola.
Ser typu feta, ale najlepiej pleśniowy.
Gruszka.
Orzechy włoskie.


Komentarze

Popularne posty