Wdzięczność

Postanowiłam edytować wpis i połączyć dwa tematy w jeden. Ostatnie wydarzenia z mojego życia pozwoliły mi coś zrozumieć.
Ludzie zazwyczaj proszą o wiele rzeczy, ale przeważnie nie dziękują za to, co już mają. Ilu wierzących dziękuje za to, co ma? Ilu córek i synów dziękuje swoim matkom i ojcom, że są? Ile sióstr i braci dziękuje swojemu rodzeństwu, że siebie mają? W końcu jak rodziców zabraknie, to rodzeństwo zostaje ze sobą.
Moja rodzina miewa gorsze i lepsze momenty. Różnie jest z relacjami z poszczególnymi członkami rodziny. Wiadomo, że z jednymi jest nam bardziej po drodze niż z innymi. Jednak pomimo naszych perypetii i różnicy zdań, jestem wdzięczna za moją rodzinę, za to, jaka jest. Kierując się miłością i szacunkiem, potrafimy się wspierać i wzajemnie inspirować. Wiemy, że razem jesteśmy silni. Doświadczamy prawdziwych cudów. Cudem było to, że lekarze wyciągnęli naszą babcię niemal zza grobu, oraz że po kilku tygodniach od tego zaczęły pracować jej nerki.
Wdzięczna również jestem za moją siostrę, ponieważ zawszę mogę na nią liczyć. Młodsza jest ode mnie o 14 lat i dzięki temu zaobserwować mogę, że wyrosła nie tylko na piękną, ale i na mądrą kobietę. Jestem o nią spokojna, bo wiem, że przemiana w niej zachodząca ma same pozytywne strony. Zaczęła pięknie wzrastać i otwierać się na świat.
Uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Zdarzenia, które nas dotykają nie są dziełem przypadku (nie mam tu na myśli horoskopów, o nie). One mają za zadanie unaocznić nam coś, naświetlić nie tylko problemy, które trzeba rozwiązać, ale również pokazać, co już mamy. Dzięki temu można działać dalej. Tak samo jest w rodzinie. Do pewnych rzeczy trzeba podchodzić na trzeźwo i się nie emocjonować, bo można coś źle zrozumieć, lub być źle odebranym i zranić drugą osobę.
Zauważyliście, że w ostatnim czasie cały świat poddawany jest zmianom? Te zmiany są wprowadzane wręcz w brutalny sposób i dzieją się bardzo szybko. Widzi je każdy człowiek. Jedne związki przechodzą na wyższy level, inne nagle się rozpadają. Przyjaźnie kończą się i zaczynają. Ludzie rzucają pracę lub sami się zwalniają, by żyć po swojemu, według własnych zasad. Coś się musi skończyć, aby inne się zaczęło. Tak było zawsze. Świat od zarania ewoluował i teraz nadal to robi, tylko wręcz w przyspieszonym tempie, a my jako inteligentne istoty możemy się do tego przygotować.
Mam tę umiejętność, że potrafię widzieć zdarzenia z lotu ptaka. Nie raz pomogło mi to podchodzić do danej sytuacji na trzeźwo, wręcz na bardzo sucho. Czasem mam z tego powodu nieprzyjemności, gdyż jak to się mówi „prawda w oczy kole”, a ja jak wróżka ze swoją różdżką wymachuje i coś naświetlam. Tylko czy ja się po tym czuję lepiej? Nie zawsze. Na jednym z webinarów Agnieszki Maciąg usłyszałam – Czy ważniejsze jest dla ciebie twoje szczęście, czy posiadanie racji? Oczywiście, że ważniejsze jest dla mnie moje szczęście i nie potrzebuję przekonywać innych do swojego zdania. Czasem nie warto jest spalać się dla innych. Nawet w relacjach rodzinnych. W końcu i tak nie ma żadnych ograniczeń, ale każdy odpowiada za siebie. Dobrze jest odpuścić, dać sobie i innym przestrzeń oraz czas. Zmiany i tak nadejdą, w taki czy inny sposób.


Pozdrawiam.




Komentarze

  1. Wdzięczność jest piękna i pożądana, tylko dość często w niełasce, bo lepiej ponarzekać😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty