Największy sekret

 

Moja przygoda z rozwojem duchowym zaczęła się gdzieś około 3 lata temu i miała różne etapy. Nie potrafię dokładnie podać daty, ale na pewno pod wpływem tej decyzji otworzyłam Narwaną Optymistkę. Pamiętam tylko, że był to moment, w którym postanowiłam zawalczyć o siebie samą, a było to jeszcze przed śmiercią mojego dziadka. Miałam siebie dość i stwierdziłam, że nie mogę dłużej ze sobą żyć. Irytowała mnie moja własna osoba. Chciałam się odciąć od mojej starej osoby grubą, czerwoną krechą i zacząć wszystko od początku. Tylko no właśnie… Wtedy nie wiedziałam, ale nie da się od siebie tak po prostu odciąć. Trzeba siebie zmienić, dojść do swojego prawdziwego ja. Na tym polega rozwój duchowy.

„Sekret” Rhondy Byrne stał w mojej biblioteczce od dawna. Podchodziłam do niego kilka razy i nie mogłam przez niego przebrnąć. Nawet kilka miesięcy temu chciałam go przeczytać, ale forma, w jakiej jest napisany, nie pasuje mi. Za to „Największy sekret” jest strzałem w dziesiątkę. Jest to podręcznik wiedzy o rozwoju duchowym dla początkujących, ale chcących coś zmienić. Wskaże kim jesteśmy i gdzie jest to nasze prawdziwe ja. To na co zwracam bardzo uwagę w takich publikacjach to, podsumowanie na końcu każdego rozdziału – jest bardzo pomocne – oraz ćwiczenia. Czyli nie mamy samej suchej wiedzy, w książce podane są praktyki, którymi można się wesprzeć i przepracować ze sobą. A czym jest praktyka, jak nie ćwiczeniem dla duszy. Dzięki tej książce będziecie pracować nad swoimi wzorcami myślowymi, dotknie ona waszych przekonań i różnych, ciemnych zakamarków duszy, z którymi jest wam wygodnie.

Mnie samej ta książka poszerzyła pole widzenia. Zaczęłam dostrzegać radość i szczęście tam, gdzie wcześniej nigdy tego nie widziałam. Otworzyłam się na innych i mam spokojniejsze serce. Uczę się łatwiej przechodzić przez różne negatywne doświadczenia. Największym dla mnie odkryciem było to, że umysł to tylko narzędzie. My nie jesteśmy swoim umysłem i kłębkiem myśli. To, co będziemy myśleć i czuć zależy wyłącznie od nas. Sami możemy wybierać nasze myśli oraz emocje, które przeżywamy. Wcześniej to nie było dla mnie tak oczywiste, a na pewno nie było to łatwe. Piszę to w momencie, kiedy moja babcia już ponad tydzień, jest w stanie ciężkim w szpitalu. Z dnia na dzień czuje się lepiej i wszystko idzie ku dobremu. Żyje i jest przytomna. Odpowiada na pytania. Przez cały ten niepewny czas wyobrażałam sobie, jak wychodzi uśmiechnięta ze szpitala, w pełni swoich sił. Codziennie wysyłam jej miłość i dobre intencje. Jestem przekonana, że wszystko będzie dobrze. Może życie mojej rodziny się nieco zmieni, ale w końcu cały świat poddawany jest nieustannej ewolucji i zmiany, nawet najmniejsze, są do tego niezbędne.

Pozdrawiam.

Komentarze

Popularne posty