Podsumowanie stycznia i cele na luty.

Miałam dziś wstawić post o wolności, biorący pod uwagę wydarzenia tego miesiąca. Ba! Ja miałam go dać w piątek wieczorem, tak by każdy go widział, aby nikt nie ominął itd. Jednak naszła mnie refleksja, że po co psuć sobie, a tym bardziej innym miły wieczór, a co dopiero weekend, jakby ktoś czkawkę dostał. Postanowiłam go dać dziś. No i… No i się zesrało, gdyż ferie się zaczęły, a za oknem od rana słonce tak oślepia i woła „Kobito idź z dzieckiem na sanki! Nie psuj innym dobrego poniedziałkowego humoru”. Post nie był negatywny. Nie. Był raczej do przemyślenia. Oświecę nim kiedy indziej. He he.

Dziś będzie podsumowanie miesiąca oraz cele na luty.
W styczniu miałam następujące cele:
1. Znaleźć prace.
2. Przeczytać 2 książki.
3. Schudnąć 4 kg.

Nie wszystko udało mi się zrealizować, tak jak chciałam. Jednak nie jestem osobą, którą by się tym przejmowała, bo jednak coś osiągnęłam.
Nauczyłam się, że cel ZNALEZIENIE PRACY nie może być konkretnym celem na dany miesiąc, raczej to takie półroczne zadanie. Dlatego nie przenoszę go na luty. Inaczej do tego podejdę. Czyli moim celem na luty to: wysyłać CV dwa razy w tygodniu.
W tym miesiącu przeczytałam jedną książkę „Ostre przedmioty”. Bardzo fajna i ją gorąco polecam. Nie tylko ze względu na główny wątek kryminalny, ale też i poboczne. Chociażby ten, że z pozoru idealni ludzie, tacy nie są i nie można ulegać złudzeniom.
Trzeci z kolei mój cel, nie do końca wykonałam. Schudłam, ale nie 4, a 3 kg. Głównie z mojej winy, ponieważ nie trzymałam się diety, tak jak powinnam. Podjadałam i jadłam to, czego nie mogę. Słodycze to mój wielki problem. Nie da się odzwyczaić od nich tak z dnia na dzień. Nie ma to również nic wspólnego z doborem kaloryczności mojej diety. Jak ktoś rzuca palenie to też stopniowo. A ja nie wierzę w diety, gdzie na hura mam się wyrzec tego, co kocham. No nie da się. Owszem, kiedyś tak robiłam, ale efekt był taki, że miałam napady niekontrolowanego apetytu na słodkie. Teraz jadłam słodkie, ale to kontrolowałam. Czyli, nie cała tabliczka czekolady, a dwie kostki lub 100 g sernika do kawy w sobotę i niedzielę. Jeśli jednak ktoś wie, jak odzwyczaić się od słodyczy bezboleśnie na dłużej, to niech napisze w komentarzu.
W styczniu najbardziej podobały mi się nasze rodzinne spacery, pomimo śniegu i chłodu. W ten weekend byliśmy na fontannach koło Starego Miasta. Tak się z naszą córką wyszaleliśmy, że zimna nie było czuć w ogóle. Następnym razem muszę jednak pamiętać o termosie z domowym kakao.
Bardzo spodobało mi się podsumowanie miesiąca Tu&Teraz z worqshop. Dlatego podzielę się teraz swoimi „okruszkami”.
Słucham: ostatnio Pink.
Czuję się: fizycznie bardzo dobrze. Dieta bardzo mi pomaga. Jednocześnie po ćwiczeniach bywam wręcz wyczerpana. A mój stan psychiczny jest szary, ani dobry ani zły. Na równi.
Jestem wdzięczna za: za moją córkę. Jest prawdziwym światełkiem w tunelu.
Chciałabym: znaleźć pracę, która będzie satysfakcjonująca oraz przyjemna, a nie przykrym obowiązkiem.
Pracuje nad: swoją książką, a raczej dwoma. Jedna obyczajowa, druga dla dzieci.
Cieszę się: z chwil spędzonych razem z mężem i córką.
Uczę się: panować nad swoim nałogiem do słodyczy.
Czytam: "Księgarnię w Big Stone Gap".
Oglądam: głównie komedie, kryminały oraz science fiction. Od jakiegoś czasu wyrosłam z horrorów, chyba że byłoby to coś w stylu "Ducha" i "Nawiedzonego".
Czekam na: lutowe spotkanie z przyjaciółkami.


Moje cele na luty.
1. Przeczytać minimum jedna książkę.
2. Wysyłać CV dwa razy w tygodniu.
3. Nie jeść słodyczy do Tłustego Czwartku.
4. Schudnąć kolejne 3 kg.
5. Napisać minimum 30 stron książki.
Zapowiada się ambitny luty, a w końcu on jest taki krótki.
Jakie są Wasze cele?
Pozdrawiam.


Komentarze

  1. Powodzenia z pracą. Ja też szukam, ale co znajduję to już mam ochotę szukać kolejnej ;-)
    Nie ma o wywierać na sobie presji.
    Najlepszego ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty