Blue Monday

Witam w tym przepięknym nowym tygodniu.

Blue Monday? Nie u mnie. Serio ktoś uważa, że ten dzień jest najbardziej depresyjny w roku? W styczniu? A to nie w listopadzie? Tak naprawdę to od nas zależy jaki ten dzień będzie. Ja dziś wstałam pełna optymizmu, że o to po przeziębieniu mogę wreszcie poćwiczyć. W związku, z czym nie będzie mnie ciągnęło do słodyczy. Jak sobie pomyślę, że przez kawałek ciasta lub wafelka moje ćwiczenia mogą iść na marne, to od razu mi się odechciewa. W końcu w pocie czoła i nie tylko męczyłam się godzinę na orbitreku.


Prowadzę optymistycznego bloga, ale muszę się przyznać, że na co dzień jestem pesymistką. Od zawsze nią byłam. Kilka miesięcy temu czułam się tak fatalnie, że jakbym czegoś ze sobą nie zrobiła konstruktywnego, to nie wiem, czy nie wylądowałabym u lekarza z depresją. Pozytywny blog jest dla mnie terapią. I puki co się sprawdza. Może nie jestem pełna optymizmu, ale na pewno nie mam tak czarnych myśli. Zauważyłam, że duże znaczenie ma dieta. Jeśli osoba, która je niezdrowo, mówi, że jest szczęśliwa, to kłamie. Może na początku jest dobrze, ale potem wszystko się nawarstwia. Ja nie czułam się źle ze swoją sylwetką, ale siadało mi zdrowie. Bo w końcu to głównie o nie chodzi. Można zjeść kopę ziemniaków, do tego kawał mięsa z sosem i sałatkę z majonezem, ale po jakimś czasie nasz organizm zaprotestuje. Źle się czułam nie tylko fizycznie, ale psychicznie również. Wstawałam i chciałam wracać do łóżka. Samopoczucie miałam fatalne. Byłam zła na wszystko i wszystkich. Nauczyłam się odpuszczać. Dzięki temu mniej się spinam. Nie warto się wszystkim przejmować. Teściowa się podśmiewa z naszego jedzenia? Niech się śmieje. Pewnego dnia, kiedy z moim dziadkiem było źle i cała rodzina zastanawiała się, czy dożyje końca roku, doszłam do wniosku, że ja tak nie chcę na starość. A większość problemów zdrowotnych bierze się ze złego odżywiania przez całe lata. Wysoki cholesterol, cukrzyca, wylewy, problemy z sercem. Dlatego zaczęłam działać. Jestem na diecie 3 tydzień. Czy daję radę? Jest trudno, bo kocham słodycze. I popełniam małe grzeszki, ale na ogół daje radę. Moja dietetyk wytłumaczyła mi, że raz na jakiś czas jak zjem dodatkowy owoc, czy jedną kostkę czekolady to nic się nie stanie. Trzeba znać umiar. Mogę jeść wszystko, oprócz wieprzowiny (nie tęsknie za nią), ale rozważnie. Uczy mnie ona gotować bez zbędnych kalorii. Czyli bez ciężkiej zasmażki do zupy, bez mąki w sosie. Czy mogę schabowy? Pewnie, u babci na obiedzie, raz na miesiąc czy dwa, nic się nie stanie. Chodzi o to, by na co dzień nie jeść tłusto i ciężko. W końcu nie mam wzdęć brzucha. Psychicznie czuje się o wiele lepiej. Z rana uśmiech ciśnie mi się na twarz i długo nie schodzi. Problemy, które niedawno wydawały mi się ogromne, teraz są błahe lub nawet niewarte zastanawiania się nad nimi.


Muszę się skupić na umilaczach dnia. Lubię sobie usiąść z kubkiem kawy i poprzeglądać na Ig relacje pozytywnych blogów/osób. Oczywiście książka w ciągu dnia, nieodłączny mój element. Ostatnio przeczytałam „Ostre przedmioty” – dość dobry kryminał. Ponoć na HBO był serial na jej podstawie. Nie mam kablówki, to się nie dowiem, jaki był. Trudno. Czy kryminały to pozytywne książki? Nie. Ale nie obchodzi mnie to. Przyjemność z ich czytania jest na plus. To chyba wszystko z moich codziennych umilaczy. Kota nie mam, więc się do niego nie przytulę. Córkę mam i odkąd ja jestem mniej spięta, to ona jest bardziej uśmiechnięta, a to mnie bardzo uszczęśliwia.
Macie jakieś swoje małe przyjemności w ciągu dnia? Napiszcie. Z chęcią skorzystam.

Pozdrawiam.


Ps. Najbardziej z mojej diety lubię śniadania.

Komentarze

Popularne posty