Podsumowanie półrocza.

Po czwartkowym livie Worqshop’a i jej wpisie na blogu, zrobiłam wczoraj podsumowanie półrocza. Czułam od dłuższego czasu, że będzie mi to potrzebne. Jednocześnie e tym samym czasie przerabiałam rozdział o wyznaczaniu celów z książki „Jak zostać panią swojego czasu” Oli Budzyńskiej. Wiec dwukrotnie byłam napędzona do działania w kwestii podsumowania. Patrząc na swoje cele ze stycznia, doszło do mnie, że źle je sformułowałam i nie zabrałam się do nich właściwie. Co nie oznacza, że w kierunku ich realizacji nic nie zrobiłam. Na początku roku podzieliłam swoje cele na dwie grupy i widzę, że powinnam na trzy. W międzyczasie, czyli przez ostatnie miesiące coś odkryłam. Ale o tym za chwilę.

I. Praca.
1. Prawo jazdy – zapisać się na kurs.
2. Mieć pracę – przeglądać oferty pracy – wysyłać CV.
3. Blog – 2X w tygodniu wpis.

II. Osobiste.
1. Wyjazd na wakacje – gdzie jedziemy – zamówić kwaterę.
2. Dieta – trzymać się diety.
3. Przeczytanie z listy minimum 12 książek.
4. Napisać książkę – pisać godzinę dziennie przez 5 dni.

Gdyby mój tryb życia nie zmienił się, to większość tych celi byłaby do zrealizowania. Niestety w pewnych kwestiach los zadecydował za mnie, a także zmienił mi się punkt widzenia.

Prawo jazdy. Niestety pieniądze, które udało mi się chociaż w części odłożyć poszły i pójdą na coś innego. Moje zdrowie jest ważniejsze, a niestety NFZ jest beznadziejny. Kolejki wszędzie, gdzie ja nie mogę czekać. Co z tego, że lekarz może mi napisać na skierowaniu „PILNE”. Nie. To nikogo w szpitalach i przychodniach nie obchodzi. Ale trudno. Jak nie w tym roku, to może w następnym zrobię prawko. Z resztą nie mam parcia. Każdy robi je robi, a ja uważam, że niekoniecznie jest mi potrzebne.
Mieć pracę (głupie stwierdzenie). Praca. Ten cel udało mi się zrealizować. Może na czas określony, ale jest. W zasadzie jestem wdzięczna, że to praca nie na stałe, bo odkryłam pewną rzecz, o której już nie raz pisałam. Przestał mi pasować tryb pracy przy biurku bite 8 godzin, przez 5 dni w tygodniu. Dla mnie to zwykła strata czasu. Do tego ten beznadziejny dojazd. W efekcie poza domem jestem prawie 12 godzin. Doszło również do mnie, że nie chcę sytuacji, jaka ma teraz miejsce, gdzie widzę swoje dziecko tylko przez 3-4 godziny. 3-4 godziny po pracy, przez które ja jestem totalnie zmęczona, wycieńczona i nie mam siły nawet poczytać córce bajkę. Jestem wtedy na tyle przemęczona, że zasypiam dopiero po 23 i wstaję znowu o 5 rano, a czasem i wcześniej. I tak koło się napędza. Kolejny efekt tego, moja choroba. Myślę, że gdybym była bardziej zrelaksowana, wyluzowana, a przede wszystkim mniej zmęczona, to nie chorowałabym tak bardzo. Ja wiem, że masa ludzi tak żyje, jednak najwyraźniej ja muszę bardziej na siebie uważać.
Blog. Czasami zastanawiam się, czy tego nie rzucić w cholerę. Nie mam czasu, a jak mam, to nie mam siły. Pomysły również ciężko do głowy mi przychodzą. Myślałam „Pójdę do pracy, będzie tyle rzeczy dookoła, tyle pomysłów będę mieć”. Nie. Czas. Notoryczny brak czasu w ciągu tygodnia i brak siły w weekendy. Ten cel nie powinien być jak na razie w grupie „praca”, bo nie zarabiam na tym. Raczej jako hobby, które bardzo lubię.
Napisać książkę i przeznaczyć na to godzinę dziennie. No nie… Naprawdę chyba byłam pijana, jak to wszystko formułowałam. Miałam ten cel gdzieś z tyłu głowy, ale zawsze było coś ważniejszego. Sprzątanie, praca, zabawa lub nauka z dzieckiem, zawsze jakaś wymówka. I punkt siedzenia mi się również zmienił, bo nie jestem w stanie czasowo tyle przeznaczyć, kiedy pracuje lub kiedy jestem na zwolnieniu i zwyczajnie nie mam siły. To w sumie dlatego sięgnęłam po książkę Oli, żeby dowiedzieć się, jak zaplanować swoje życie, jednocześnie realizując swoje marzenie. I wiem, że masa ludzi tak ma, a jakoś daje rade. No więc ja nie jestem „masa ludzi”, ja to ja i muszę znaleźć swój złoty środek, który umożliwi mi realizacje tego celu.

Plany osobiste.
Wyjazd wakacyjny. Znowu wrócę do tematu choroby. Na razie mogę jeździć w krótkie trasy. Nie wiem, czy bym wytrzymała na dłuższych. Weekendowe wjazdy nie pozwalają mi się zrestartować. Są za krótkie. Do tego dochodzi koniec mojej umowy z pracodawcą, akurat na koniec wakacji. Jestem bardzo odpowiedzialnym pracownikiem i jeśli przez prawie 1,5 miesiąca jestem na zwolnieniu lekarskim, to nie wiem, czy jestem na tyle odważna, by prosić moją szefową o urlop pod koniec umowy. Ten temat jest nadal pod znakiem zapytania. Generalnie wczasy mogę spędzić też jesienią.

Dieta. Trzymać się diety. I tu się kłania kolejne głupie sformułowanie, bo co oznacza „trzymać się diety”? Zaczynam zastanawiać się, czy byłam trzeźwa podczas spisywania moich celów. W zasadzie dopiero teraz dzięki książce Pani Swojego Czasu wiem jak odpowiednio wyrazić swoje cele oraz, że trzeba je wpisać konkretnie w harmonogram i szczegółowo zaplanować.

Przeczytanie z listy minimum 12 książek. Mam swoją listę pozycji do przeczytania. Niestety po 1. Kupuję książki nałogowo i zazwyczaj na bieżąco je czytam. Więc te, co sobie czekały na półce, dalej to robią. I jakoś nie jest mi z tym źle. Po 2. Wpadłam w jakiś dziwny moment, w którym nie mam ochoty ani czasu na czytanie. W zasadzie dopiero teraz się z tego budzę. Wiadomo. Na zwolnieniu lekarskim ma się czas. Obecnie czytam książkę Oli, ale uwaga. Pisałam ostatnio, że chcę ją skończyć czytać w lipcu. No nie. Serio jej książki nie da się raz-dwa przeczytać jak powieść kryminalną. Jeden rozdział dziennie, z którego robię notatki i go przepracowuję ze sobą. To maximum. Ale jednocześnie czytam też coś innego. Jednakże 12 książek w rok, w ten rok, to dla mnie niewykonalne. Trudno. Nie mam parcia.
W związku z tym wszystkim na nowo wyznaczyłam sobie cele, tak bardziej konkretnie. Plansza z Worqshop bardzo mi pomogła. Lubię takie karty pracy, a Kasia jest w nich świetna, więc ja poproszę o więcej.

Cele na drugie półrocze.
I. Praca.
1. Praca bliżej domu lub w domu albo na mniejszy etat.
W tej kwestii planuję przeznaczyć w weekendy 30 minut na przeglądanie ofert pracy i wysyłanie CV na te konkretne.
II. Hobby.
1. Wpisy na blogu – 1 wpis na 2 tygodnie.
Myślę, że co dwa tygodnie spokojnie będę mogła jakiś wpis wypuścić. Jak zdarzy się częściej, to ekstra. Między jednym a drugim postem będę zapisywać pomysły w notesie i zbierać materiały.
2. Napisać pół swojej książki.
Przeznaczę na to godzinę w weekendy. Znając życie i siebie, pewnie będzie więcej niż godzina. Ale czas na to mam wyłącznie w weekendy.
III. Osobiste.
1. Dieta w zależności od stanu zdrowia.
Muszę się dowiedzieć, co mi jest, aby wdrożyć odpowiednią dietę. Nie planuję również schudnąć, chcę zdrowo się odżywiać, a jak kilogramy same polecą to super.
2. Przeczytać 6 książek.
Myślę, że jest to jak najbardziej realna liczba na pół roku. Godzina dziennie, nawet w autobusie jest do zrealizowania.
3. Wczasy. Tak jak pisałam wyżej. Jak nie lato, to jesienią. Tu nie będzie planowania. Totalny spontan.

Bardzo się cieszę z odświeżenia moich celów. Dzięki temu mam siłę, by działać z jeszcze większą efektywnością. Wiem jak formułować moje cele i jak je wpisać w harmonogram tygodniowy czy dniowy. Jednocześnie wiem, że czasem muszę sobie odpuścić, bo nie mam wpływu na czynniki zewnętrzne. Dramatu nie będzie, jak czegoś nie zrealizuję w danym czasie, a zdrowie jest najważniejsze. Spisanie tego na nowo dało mi super zabawę, takie same podekscytowanie i bulgoty w brzuchu jak na początku roku. Każdemu polecam takie podsumowanie i przeanalizowanie swoich celów. Fajna sprawa na deszczowy weekend.

Pozdrawiam.

Komentarze

Popularne posty