Jak zacząć medytować?

 


Któregoś dnia byłam w księgarni i szukałam lektury na wczasy. Mój wzrok przyciągnęła książka „Rozmaryn i róże. Podróż do samej siebie” Agnieszki Maciąg. O jej książkach pisałam już nie raz, ale tamta w tamtej chwili wołała mnie do siebie niemal hipnotycznie. Potem, skąpana w słońcu, słysząc melodyjny szum morza, czytałam ją na plaży. Byłam nią zachwycona. Czułam, że zaczynam swoją podróż do samej siebie. Zupełnie nie zdając sobie sprawy, zaczęłam medytować na plaży pośród bawiących się ludzi. Maż z córką szli do wody się pluskać, a ja po lekturze książki, zamykałam oczy i zaszywałam się w głąb swojej duszy, szukając swojego „ja”. Tam na plaży odbywałam swoje pierwsze medytacje, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Tamto lato będę pamiętać do końca życia. Dla mnie był to moment przełomowy. Po prostu coś zaklikało mi w głowie, trybiki nagle wskoczyły na swoje miejsce.

Medytacja, od czego ją zacząć? Od Twojej potrzeby. Ja w opisanym wyżej momencie miałam bardzo duże problemy ze zdrowiem, a jeszcze większe z psychiką. Prawda jest taka, że jeśli ktoś nie jest przekonany do tej formy pomocy, to z niej nie skorzysta. Ja zaczęłam od zupełnych podstaw i każdej innej osobie również radzę od tego zacząć. Na początek wyłącz komórkę i nie kontroluj czasu. Zaufaj swojemu ciału, ono będzie wiedziało, kiedy skończyć medytację.

  1. Oddychanie jest najważniejsze. Usiądź wygodnie i zamknij oczy. Rób głębokie wdechy aż do brzucha i spokojne wydechy. Nie spiesz się nigdzie. Możesz za każdym razem powtarzać sobie w myślach „wdech – wydech”. Zauważ swoje myśli, ale nie poświęcaj im zanadto uwagi.
  2. Zapal świecę i przyglądaj się na płomień. Skup się wyłącznie na nim. Kiedy poczujesz, że w czasie medytacji natłok myśli znowu Cię ogarnia, wróć znowu do świadomych wdechów i wydechów oraz uważnemu przyglądaniu się płomieniowi ze świecy.
  3. Medytacja prowadzona. W Internecie jest tego cała masa. Ja polecam Małgosię Mostowską, od niej zaczynałam. Agnieszka Maciąg co miesiąc udostępnia webinary, gdzie również ma rewelacyjne medytacje.

Medytacja pozwoli Ci wyciszyć umysł, ale również pokaże drogę do przepracowania Twoich niesłużących przekonań, tego, co uwiera i innych skrywanych problemów.
Co mi dały medytacje? Dzięki nim przestałam zastanawiać się, co powiedzą o mnie inni, jak na mnie zareagują, przepracowałam część swoich przekonań i poszłam na terapię. Mając narzędzia od psychologa oraz medytację, zadziały się u mnie cuda. Przestałam się nadmiernie emocjonować, nie złoszczę się jak kiedyś. Nie przeklinam. Ci, co mnie znają dłużej, wiedzą, że klęłam jak szewc. U mnie przekleństwo zastępowało przecinek. Oczywiście nadal zdarzy mi się przekląć, ale nie jak kiedyś. Przeszłam wewnętrzną transformację, której może nie widać na wierzchu, ale mnie samej dała bardzo dużo. Nie mam obaw, aby być sobą i przede wszystkim czuję ulgę. Jestem panią swoich myśli, a nie na odwrót. Więc jeśli czujesz, jak ja kiedyś, że myśli wypływają Ci z każdej komórki ciała, to zacznij medytować.

Moim celem w medytacji na ten rok jest, opanowanie swoich snów. Ostatnio śnią mi się totalne głupoty, nielogiczne rzeczy (dinozaur w sweterku skaczący na trampolinie). Ledwo skończy się jeden sen, zaczyna się następny. Wiem, że potrafię zapanować nad snami, bo kiedyś panowałam nad swoimi koszmarami. Z gęstwiną snów również mi się to uda. Mam pewną teorię na ten temat.

Aktualnie lubię medytację zacząć od świadomych wdechów i wydechów oraz wyśpiewania mantry. Moja ulubiona to Aad Guray Nameh lub Ra Ma Da Sa (może to jest lekarstwo na męczące, głupie sny). Czuję po nich taką niesamowitą radość i moc. Gwarantuję, że jak zobaczycie efekty medytacji, nie będziecie chcieli przestać. To wprowadza do życia równowagę i ma się czas wyłącznie dla siebie. Ale jeśli nie czujesz tego, to nic na siłę. Może to nie jest coś, co z Tobą rezonuje. Może wolisz pośpiewać same mantry, pójść na jogę lub na samotny spacer do parku? Jednak jeśli czujesz, że w głowie ci się kotłuje, to spróbuj medytacji. Może Ci się spodoba?

Jeśli nadal masz wątpliwości, polecam książki Agnieszki Maciąg: „Pełnia życia”, „Rozmaryn i róże” oraz „Miłość. Ścieżki do wolności”. Zwłaszcza ostatnia pozycja jest inspirująca. W końcu miłość jest najważniejsza, do siebie samego zwłaszcza.

Pozdrawiam. ☺

Komentarze

Popularne posty