Moja przygoda z bullet
journalem zaczęła się pod koniec 2018 roku. W zasadzie było to w tym samym
czasie, w którym otwierałam bloga. Zwykły kalendarz mnie nie zadowalał i
brakowało mi narzędzia, które spełni moje oczekiwania. Czyli dużo miejsca na codzienne
zapiski oraz przede wszystkim dodatkowe strony na inne listy. Na tym ostatnim
zależało mi najbardziej. Denerwowały mnie luźne kartki, które nie miały
przypisanego sobie miejsca. Zależało mi również na dość grubym, ale nie sztywnym i nie chropowatym papierze. W tamtym czasie szukałam po sieci dużo inspiracji.
W rezultacie ze wszystkich blogów o tematyce
bullet journala, jakie w owym czasie obserwowałam, to blog Kasi z worqshop przewyższał je
wszystkie. Już chyba w jakimś poście pisałam, że to u niej wypatrzyłam planer
pełen czasu, gdyż szukałam notesu za przystępną cenę, a jednocześnie mocnego i
z wytrzymałym papierem. A dużo ich wymacałam po sklepach papierniczych i empikach.
Uwielbiam papier, więc to były bardzo przyjemne wycieczki. ;) Jednakże po 2 latach
bazgrania w bujo zapragnęłam zmiany i obecnie wracam do kalendarza. Nie byle jakiego, bo do kalendarza pełnego czasu. Oprócz zwykłych stron
tygodniowych, ma on dodatkowe strony na listy i inne notatki na samym końcu. Czemu akurat on? Jeśli ktoś mi znajdzie planer czy kalendarz z takim papierem, z takim układem i za przystępną cenę, to niech da mi znać.
W międzyczasie worqshop wydała przepiękną
książkę Bullet Journal bez tajemnic, gdzie jest mnóstwo bujo inspiracji.
Książka jest tak pięknie wydana, zdjęcia zapierają dech w piersiach. Można ją
oglądać bez końca. W związku z powyższym miałam pewien kłopot. Kalendarz czy
bujo? Wygrał kalendarz, bo on ma tyle miejsca, że spokojnie można w nim
kreatywnie planować. Na samym jego końcu umieściłam swoją wizję roku 2021 roku,
obok listę z marzeniami i celami. To są rzeczy, które chcę mieć łatwo dostępne.
Kiedy człowiek jest przygnębiony i traci cel z oczu, to łatwo może do takiej
listy wrócić. Spis treści, do którego bardzo się przyzwyczaiłam i pozostałe
listy typu „Codziennik”, „Pozytywnik”, „Książki do przeczytania” umieściłam za
stronami kalendarzowymi. Listę z tygodniowymi zadaniami rozpisałam, na stronie
sąsiadującej danego tygodnia. Głównie dzięki tej dodatkowej pustej stronie przy
każdym tygodniu uważam ten kalendarz za idealny.
Książka worqshop jest idealna i dla
początkujących z bullet journalem i dla tych bardziej zaawansowanych. Poza tym
te zdjęcia, kolory. Zawsze można się do takiej książki przytulić, miziać ją i
powąchać papier. Pinterest w wersji papierowej. Tę książkę trzeba kupić, a do
dziś jest darmowa dostawa. ^^
Pozdrawiam.
Komentarze
Prześlij komentarz