Moje planowanie w Planerze Pełnym Czasu.

Planer pełen czasu kupiłam w zeszłym roku. Miał zastąpić gotowy planer, jaki można kupić w sklepie stacjonarnym. Zazwyczaj brakowało mi w nim dodatkowych stron na notatki, listy — na swoją przestrzeń.




W wakacje zainteresowałam się bullet journalem. Najpierw przeczytałam wszystko na ten temat i znalazłam wiele inspiracji. Potrzebowałam tylko odpowiedniego narzędzia. Na początku użyłam do tego zwykłego zeszytu w twardej oprawie, w kratkę. Testowałam różne pomysły na listy i kolekcje. Już po miesiącu wiedziałam, że nie wszystkie się u mnie sprawdzają. Zwyczajnie nie mam na nie czasu i nie są mi potrzebne. Jednocześnie na nowo odkryłam rysowanie i ozdabianie stron różnymi naklejkami, rysunkami itp. W związku, z czym doszłam do wniosku, że zwykły zeszyt to za mało. Papier w nim jest za cienki, nietrwały. Wiele blogerek polecało leuchtturm 1917, mi brakowało w nim tego czegoś. Cena również nie przemawiała na korzyść. Był dość cienki i mały. Dopiero po kilku miesiącach poszukiwań, znalazłam ten jedyny idealny planer. Planer Pełen Czasu.
Na początku kupiłam turkusowy, następnie różowy i od tego ostatniego zaczęłam planowanie. Jakie listy u mnie się sprawdzają?
  • Lista filmów i daty premier.
  • Lista książek do przeczytania. – Chociaż ja z tej listy mało przeczytałam, dokupuje nowe książki i je czytam lub odkładam na potem… Do listy.
  • Lista leków córki. – Przydatna dla każdego rodzica. Ma się kontrolę nad tym, co się już ma w apteczce i czego nie trzeba kupować. To samo tyczy się apteczki leków dla dorosłych.
  • Lista marzeń.
  • Stała lista zakupów. - Nie muszę myśleć co tydzień co trzeba zapisać na kartce.
  • Lista ulubionych dań. - Z tej listy wybieram co zjemy w danym tygodniu. A przynajmniej robiłam tak jak nie pracowałam. Teraz przyjeżdżam na gotowe i jem co teść upichcił.
  • Co chciałbym zrobić w tym roku.
  • Cele na 2019 roku.
  • Codziennik i Dziennik Pozytywnego Myślenia. – Obie listy są na początku każdego miesiąca. I może nie uzupełniam ich codziennie, to się sprawdzają. W codzienniku zapisuję rzeczy, które zdarzyły się nieplanowanie lub coś, co mnie zaskoczyło tego dnia np. odwiedziny znajomych, spontaniczne wyjście do kina czy np. jak dziś – moja 4,5-letnia córka nauczyła się jeździć na rowerze, na dwóch kółkach. W dzienniku zapisuje pozytywne rzeczy minionego dnia. Tu mam pewną trudność, gdyż trudno jest mi to uzupełniać. Coraz częściej zastanawiam się, czy nie mam depresji i nie jest mi potrzebna pomoc specjalisty. Do tego odkąd pracuję mam za mało czasu. I nad brakiem czasu muszę popracować.
  • Kreatywne strony. Ta przestrzeń doszła dość niedawno, kiedy po pracy potrzebowałam się wyciszyć. Moja praca nie jest zła. I wiem, że powinnam trzymać się plusów, ale niestety. Czuję się przytłoczona, do tego z marne pieniądze. Jest jedna dobra strona tej sytuacji. Mam umowę do końca sierpnia bez możliwości przedłużenia. To bardzo duży plus. Ale o mojej pracy będzie oddzielny post.
  • Notatnik. – Zapisuję w nim luźne przemyślenia oraz wstępnie rozplanowuje posty na bloga.




Planer Pełen Czasu jest idealnym narzędziem do planowania. Można go wykorzystać w taki sposób, jaki się chce. Nadaje się do pisania, notowania, bazgrania, rysowania, malowania. Wszystkiego. Zdecydowanie jest wart swojej ceny. Widzę, że wystarczy mi do końca czerwca. I tu mam rozkminkę. Czy drugą część roku zapisywać w turkusowym, czy żółtym planerze? Oba są śliczne.

Na koniec wspomnę trochę o moich włosach i ostatnim fryzjerze. Niby szłam do osoby zaufanej, ale solidnie się na niej zawiodłam. Zdecydowałam włosy tylko podciąć i bardziej wycieniować. Może moje włosy tego ostatniego nie lubią. Tzn. teraz wiem, że to jest dla nich złe. Zrobiły się sianowate. Wydaję mi się, że fryzjer powinien się znać na włosach. Jedni mają cienkie i rzadkie włosy, inni cienkie, ale gęste, jeszcze inni grube i rzadkie lub tak jak ja, grube i gęste do tego sztywne i śliskie. O co mi chodzi? Fryzjer powinien powiedzieć „Pani Marto, ale pani włosy nie będą dobrze wyglądać po takim wycieniowaniu”. Dochodzi do tego cena. Panie podniosły je ostatnio, o czym dowiedziałam się już po fakcie (ostrzyżeniu). Wydaje mi się, że na plus dla salonu byłoby informować o takim fakcie stałe klientki. Efekt jest taki, że szukam dobrego fryzjera (okolice Radzymina, Marek), który za obcięcie na krótko z włosów półdługich nie zedrze ze mnie 100 zł i jednocześnie sterylizuje swoje narzędzia pracy. Jeśli polecacie kogoś, to napiszcie.

Pozdrawiam.

Komentarze

Popularne posty